encyklopedia broniportal prywatnyI wojna światowakatalog monetweb 2.0kalendarz
  menu:

 spis serii i odcinków
 opis odcinków
 napisy
 aktorzy w odcinkach
 realizatorzy
 cytaty i dialogi
   01. Ucieczka
   02. Za bronią
   03. Wśród swoich

 muzyka i piosenki
 różne

strona tytułowa

  nawigacja:
polskie seriale... [główna]

  linki sponsorowane


login:

hasło:


przypomnij hasło
ZAREJESTRUJ SIĘ!


  JAK ROZPĘTAŁEM DRUGĄ WOJNĘ ŚWIATOWĄ

  CYTATY I DIALOGI - JAK ROZPĘTAŁEM DRUGĄ WOJNĘ ŚWIATOWĄ : 01. UCIECZKA

  01. Ucieczka.
  Tak, jakby kosiarkę ktoś ciągnął po bruku.
  Przypomnij sobie ten zgrzyt z manewrów...
  To gąsienice tankietek.
  Będzie wojna, panie kapitanie?
  Tyle wiem, co i pan.
  Z niemieckiej strony dzwonili przed godziną,
  żeby im nie wpuszczać tego pociągu.
  Przecież to międzynarodowy.
  Jakżeż ja tak mogę zatrzymać...
  Panie Tolku! Panie Tolku!
O, panie kapitanie.
  Łączność z okręgiem przerwana.
  Ani telegraf, ani telefon nie działa.
  - Sprawdzał pan dobrze?
  - No, zupełna cisza, panie kapitanie. Jak w zeszły wtorek, kiedy poprzecinali przewody.
  porucznik Porucznik Rogulski z czternastoma ludźmi do wzmocnienia placówki.
  kapitan Zwariowaliście? Tu od tygodnia dywersanci przecinają łączność.
  Strzelają do celników
  Wczoraj wysadzono w powietrze transformator, a wy mi tu czternastu ludzi.
  porucznik Pułkownik jest zdania, że nie należy drażnić Niemców widokiem wojska na granicy. Takie są decyzje sztabu.
  Kolejno odlicz!
  Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć... Pełna.
  Co do diabła? Kogo brakuje?
  żołnierz Franka Dolasa.
  Pewnie zabarłożył, jak wyskoczyliśmy na piwo w Choczowie.
  A niech go cholera! A w wagonie nie został?
  Sprawdzaliśmy już. Jechał z nami w jednym przedziale.
  Oo sk... Już ja go!
W lewo zwrot!
  Oddział marsz!
  konduktor - Macie dziś święto.
  - Mało pasażerów?
  konduktor - A kto by się w taki czas pchał pod samą granicę. Od Poznania ni żywej duszy.
  Z dyrekcji nikt nie przyjechał z wypłatą?
  To już pierwszy?
  He... He... He... Od trzech godzin, panie zawiadowco. Już pierwszy września.
  A niech to diabli. Człowiek stracił rachubę czasu przez to wszystko.
  - A jednak pan wysyła.
  - A co mam zrobić? Z dyrekcją nie mogę się połączyć, a Niemcy mi rozkazywać nie będą.
  20 pułk pancerny podciągnął pod rzekę, panie generale.
  Na polskim brzegu spokój.
  70 pułk piechoty w gotowości bojowej.
  3 dywizja pancerna oczekuje rozkazu, generale.
  Zawiadowca dzwonił, żeby Polacy nie przysyłali pociągu. Sprawdziłem.
  Uwaga, uwaga!
  Do wszystkich jednostek Wehrmachtu, marynarki i lotnictwa.
  O godzinie 4:45 przystąpić do wykonania planu "Weiss"...
  Podpisano - Adolf Hitler.
  A więc panowie...
  Zbliża się historyczna chwila.
  Za trzy minuty...
  ...wszystkie jednostki ruszą do ataku.
  Życzę powodzenia.
  Ostatnie trzy minuty...
  - spokojnego snu Europy...
  - Całego świata, panie generale.
  Tak.
  Czy to pana ludzie pełnią wartę przy pociągu?
  Mistrzu!
  Co to za stacja?
  Zdrzemnąłem się, cholera, w wagonie i...
  Dywersant! Jak Boga kocham, dywersant!
  Stój!
  Franek Dolas Stój , bo strzelam!
Rany Julek, ale nawarzyłem bigosu.
  Gefreiter Franz Steinhauer, melduje się na wieży numer 14.
  Obergefreiter Adolf Muller, melduje się na wieży numer 15.
  - No i co, no i co?
  - ... i wziął sekator i ciach, ciach.
  Melduje się major regimentu!
  Wszystko w porządku?
  Śpiewają, dowcipkują, tańczą jak na wakacjach.
  - Kontynuować!
  Wyjdzie z tego cywilna marynarka.
  Odrzucimy kołnierz, zrobimy klapki, a guziki zrobisz sobie z drzewa.
  Sprowadzenie prądu do reflektorów idzie po tych słupach za drutami.
  Taką awarię można zrobić...
  trzeba tylko znaleźć elektryka wśród naszych.
  - No to dam ci jeszcze dwie cebule.
  - To są kopiowe ołówki, rozumiesz?
  Trzy takie i farbujesz spodnie.
  No, to trzy. Więcej nie mam.
  Chodzi lis koło drogi,
  Nie ma ręki, ani nogi.
  Trzeba lisa pożałować,
  Chleba z masłem posmarować.
  Ten wysoki komin z blaszanym kogutem masz?
  Mam...
  Droga do stacji skręca w lewo.
  Dwa... trzy... siedem słupów telegraficznych.
  Trzysta pięćdziesiąt metrów.
  - No, nie przesadzaj!
  - Rysuj , rysuj , stary...
  Bez dokładnej mapy, to w nocy leżymy.
  Zwariowałeś?
  Za całą puszkę wołowiny dają trzydzieści papierosów,
  a ty za kawałek kiełbasy?
  Ale jak cię złapią z polską puszką wojskową, to leżysz,
  nawet gdybyś miał najlepsze papiery.
  A to bracie kiełbasa niemiecka.
  Oryginalna. No powąchaj, jak śmierdzi.
  Każda ucieczka musi być przedtem zgłoszona u starszego obozu.
  Zorganizowaniem dokumentów zajmie się...
  Może ja? Spotkałem tu znajomego grafika.
  W porządku. Cholera! Teraz najtrudniejsza sprawa.
  - Jak skombinować cywilne łachy. Może...
  - Panowie! Panowie, uwaga! Śmiech!
  ... no i wtedy wyjął ten sekator i ciach, ciach...
  - I poszedł.
  - ... no, poszedł.
  Ale najlepszy kawał to zrobiłem jednemu kapitanowi.
  - No...
  - Piła była cholerna i...
  ... i nic na niego nie można było wymyślić.
  Ale lubił ogródek i hodował żywopłot... to myśmy tam
  nawtykali stalowego drutu i...
  Co to za jeden?
  Mieszka w moim baraku. Ale lepiej być ostrożnym.
  Nie wiadomo gdzie walczył ani jak się dostał do niewoli.
  A jak go o co zapytać, zaraz ucieka.
  No, kończ wreszcie z tym kramem.
  Guzdrzesz się już 3 godziny.
  Czekaj...
  Ognia, masz?
  - Nie, nie palę...
  - Czekaj!
  Jest okazja zdobycia cywilnych ciuchów. Musisz mi pomóc!
  Eee!
  O rany!
  Franek Dolas Nie myślisz chyba czekać, aż inni za nas tę wojnę wygrają, co?
  Eee!
  We Francji powstają nowe oddziały.
  Dostaniemy broń i znów będziemy żołnierzami.
  Eee tam...
  Bodajś pękł, pacanie, z tym swoim eee!
  - Ruch twój , czy mój ?
  - Gdybyś poszedł...
  Przecież wyszła podwójna...
  - Gdyby, no...
  - Nie słuchaj.
  - Ale w ten sposób gdyby grał...
  - I co teraz zrobisz...
  - Spokój , chwileczkę, pozwólcie.
  Ja gram, czy on.
  Zaraz.
  Raz, dwa, trzy.
  Musimy wysypywać gdzie indziej .
  Jakiś typ się do mnie przyczepił.
  Można dokręcić!
  Ooo!... Sk...
  Tak, tak,
  Andrej!...
  Dobra, słyszałem już!
  Tak! Tak!...
  Yymm!
  Aaa! Yyy! Ej!...
  Wystarczy? Dalej nie idzie.
  Psiakrew! Ty gówniarzu!
  Zamiast pomagać, wygłupiasz się...
  Dalej, noś rury. Ty idioto!
  - Tyramy poza godzinami.
  - Ja, ja! Andrej!
  i jeszcze nas objeżdżają.
  Guzdrzą się już trzy tygodnie...
  Zamiast wziąć fachowców z miasta.
  - Czy to robota dla nas?
  - Yyhhmm!...
  Alarm!
  Drzwiczki w suficie otwarte! Jeniec ucieka! Alarm!
  No... te trzy tygodnie, to chyba ci wystarczą.
  Ruszać się!
  A jak cię cwajtermal złapią, pójdziesz do kuncerlager.
  Pospieszyć się!
  Puścić go!
  W imieniu całej społeczności obozu przekazuję koledze najwyższe uznanie za przykładną postawę żołnierza.
  Na moją komendę, baczność!
  Na cześć strzelca Franciszka Dolasa, który pierwszy podjął próbę ucieczki.
  - Hip, hip! - Hurra!
  - Hip, hip! - Hurra!
  - Hip, hip! - Hurra, hurra, hurra!
  Wleźć nie można bez przepustki do raju, do raju.
  - O, ukłułeś mnie.
  - Drut, drut twardy, Józiczku!
  Do raju... do raju
  Znamy, znamy, lecz tu pustki
  Puść więc Piotrze bez przepustki
  Żołnierzy Polaków, żołnierzy.
  Znamy, znamy, lecz tu pustki...
  Sprawa jest przykra, ale czy mógłby kolega powiedzieć który to z naszych żołnierzy odmówił udzielenia pomocy podczas próby ucieczki.
  Nie, nie koledzy. Już ja się sam nim zajmę.
  Chłopcy, zostawmy go w spokoju. Nie męczmy go już.
  Tak... Tak jest!
  Chciałem cię przeprosić... za to przed łaźnią.
  Ja i jeszcze dwóch moich kolegów...
  Później ci to wszystko wytłumaczę.
  Przeklęci bandyci. Co to za wygłupy?!
  Świńskie psy!
  Banda opryszków.
  Tam coś Władzio ma do ciebie...
  Chodźcie, chodźcie, mnie was tutaj potrzeba!
  Coś tam się nie zgadza z twoim planem.
  Na jakiś słup natrafiłem.
  Ominąć go nie sposób, bo te rury nie dają.
  - Gdzie jesteś?
  - Siedemnaście metrów od ściany.
  O, tu zaznaczyłem.
  Miał staruszek gust wyrzucić tę bandę...
  Pomodlić się nie można.
  Toć i pisze na drzwiach, że próba. Czytać nie umiesz?
  Jedziemy dalej!
  ... wąsem ruchał, brodą ruchał,
Ale się nie udobruchał.
  Żołnierze czekali, czekali.
  I na pewno by mi się udało ale...
  Czekaj.
  O rany! O jej!
  O, tego z brodą to ja widziałem.
  Zaraz ci się odechce ta zabawa. Pokaż ta ręka.
  Widziałem, miał w ręku kamień.
  Pokaż, co masz w ręku!
  Niesamowite! Połknął kamień!
  - Jak się czujesz?
  - Tak sobie.
  - Mam aspirynę.
  - Nie, nie...
  Mam zaszczyt powiadomić, że kolega został wybrany jednogłośnie na przewodniczącego sądu koleżeńskiego.
  - Przyjmuję.
  - Dziękuję.
  Kolego,
  przepraszam. A gdzie jest ten... No, ten pierwszy uciekinier?
  Właśnie tam leży.
  Bombardier Wachocki!
  Czwarty Pac w Tomaszowie Mazowieckim.
  Starszy ułan Woydyłło!
  Dziewiętnasty nowogródzki pułk ułanów.
  Starszy strzelec Franciszek Dolas. Z Warszawy, ochotnik.
  - Tak i mów lepiej Władziu ty.
  - Aha!
  Założyliśmy grupę ucieczkową...
  To znaczy, wymyślił to wszystko przecież Józik.
  My dopiero później do niego dołączyli.
  ... i jego właśnie aresztowali.
  ... i teraz nie wiemy co dalej robić, bo przecież...
  - Jak to? Aresztowali?!
  - No, właśnie.
  Tego z tą brodą?
  Zabrali go wprost z dziedzińca.
  Nie wiadomo za co.
  A my już siedemnaście metrów podkopu mamy.
  Cholera!
  Święta racja szanowny panie kolego. My też tak myślimy.
  - To może zasypać?
  - Zasypać?!
  O! Zacząłem to scyzorykiem, ale rozwaliłem sobie łapę.
  Parę tygodni trzeba by to...
  Chyba...
  Za parę tygodni, to się bracie wojna skończy.
  Rozumiesz?
  Bez nas.
  Ciii...
  - Co jest?
  - Teraz nie można.
  Wtem ktoś rypnął w bramę złotą
  Święty Piotr się pyta...
  ... kto to?
  Przed południem nie można. Po południu nie można.
  Przecież kiedyś musicie skończyć.
  O to, to. Święte słowa szanownego pana kolegi.
  No, skończyć musimy.
  A modlić, to się kochasiu możesz, potem ile zechcesz.
  Chodźcie, chodźcie, mnie was tutaj potrzeba.
  By nie weszli hitlerowcy do nieba.
  A z tym scyzorykiem, to do kitu.
  Za przeproszeniem
  Znaczy się hmmm...
  dobrze ten kit, czy przeciwnie?
  Do bani!
  Do luftu! No, lipa!
  Ale spokojna głowa. Zaraz coś wymyślę.
  A ten, co go zabrali, to co za jeden?
  - Ślusarz z Łodzi. Z mobilizacji.
  - Józik był naszym szefem.
  Teraz ja szefem.
  Trzymaj!
  W murowanej piwnicy
  Tańcowali...
  Śpiewać! Śpiewać!
  O rety! O rety!
  Czyta se komunikaty z gazety...
  ... z gazety.
  - Wtem ktoś rypnął w bramę złotą...
  - Otwórz bracie klapę!
  Święty Piotr się pyta kto to...
Żołnierze...
  O, mój Boże kochany...
  Czy?...
  Czy nie znacie niebieskiego zwyczaju
  Ja usunę ten słup, a wy będziecie kopać dalej, jasne?
  No, dziwić się i trudno. Człowiek światowy...
  Noo...
  Wiadomo, z Warszawy.
  Baczność!
  Co?
  Nie słyszeliście, co był Achtung?
  Zakładacie kabaret?
  Pięknie!
  Możemy posłuchać?
  Pan lejtnant chce wiedzieć, co wy śpiewacie?
  To niech pan zwolni Świętego Piotra.
  Tak. Bez Józika śpiewać nie będziemy.
  - Kapitanie, mówią, że...
  - Rozumiem...
  A więc nie chcecie śpiewać?
  Nie!
  ... Oj rety, oj rety.
  Wtem ktoś rypnął w bramę złotą,
Święty Piotr się pyta kto to.
  ... tę bandę,
  Co się tak do nieba pchała na grandę, na grandę
  Wąsem ruchał, brodą ruchał, ale...
  Alarm! Pomocy! Wieża się wali!
  A gdy sen zmorzył Piotrusia
Z aniołkami usia siusia...
  tańczyli żołnierze, żołnierze.
  Pomocy!
  Pospieszcie się! Aaa...
  Czego?
  - Dokąd nas wieziecie?
  - Stamtąd na pewno nie uciekniesz.
  To przystemplujesz. A to wręczysz komendantowi.
  - Damy sobie radę.
  - Naprzód!
  A spróbuj ino uciekać!
  Nie ma takiego obozu, z którego byśmy nie uciekli.
  Zamknij się!
  Wacek! Przecież to nasi.
  - Dokąd oni panów wiozą?
  - Co tu szukasz? Przechodź!
  Odsunąć się od toru!
  Chodu!
  Stać!
  Stój!
  Czemu rżysz idioto?
  Przecie nie mamy dokumentów ani ubrań.
  Złapią nas, jak tylko łby wystawimy z wagonu.
  - Po jaką cholerę krzyczałeś "chodu"?
  - Ciii!...
  Tędy biegli.
  Strzelałem do nich dwa razy.
  Nie widziałeś w jakim kierunku pobiegli?
  Muszą być gdzieś tutaj.
  Obok jest parowozownia.
  Zauważono by ich.
  Przeszukaliśmy wszystkie wagony.
  Inne wagony są wszystkie zamknięte.
  Nie, nie. Tu jest byk.
  On już od południa tak szaleje...
  W naszej wsi jest byk, który przez płot przeskoczył.
  Byk! Prawdziwy byk.
  Wolę zginąć jak żołnierz z ręki nieprzyjaciela niż na rogach głupiego bydlaka.
  - Ratunku!
  - Zamknij się!
  Dojedziemy do najbliższej stacji.
  Taki transport nie może daleko jechać.
  O, masz go! Zapytaj się!
  Podejdź tu!
  Daleko to?
  Czego?
  O, to daleko, 700 kilometrów, może więcej .
  Osiemset osiemdziesiąt!
  Osiemset kilometrów.
  Jezusie Nazareński, taki kawał od chałupy.
  O! Tyle mnie zobaczą!
  Ty rób co chcesz. Ja wracam.
  Biere manatki i cześć!
  Nie widzieliście dwóch uciekających w polskich mundurach?
  My nic nie rozumiemy, panie wojskowy. My Polacy. Polen.
  Ach tak? Wszystko jasne.
Ręce do góry!
  Ale my, panie wojskowy... My... z tego pociągu. Pilnujemy bydła.
  Milczeć! To wyście pomagali w ucieczce! Papiery!
  - Papiery i ubrania zostały w pociągu.
  - Ale my...
  - Pociąg nam ucieka.
  - Zatrzymać ich!
  Ale, panie wojskowy, pociąg nam ucieka.
  Już nie mogę. Ręce mi ścierpły.
  Czekaj, pomogę ci.
  Nie ruszaj się.
  Udawajmy nieżywych.
  Ech ty... Czyś ty widział kiedy w życiu byka?
  Hy...
  Nie jestem ze wsi.
  Jak coś jest czarne i ma rogi, to dla mnie byk.
  Józek Ha, ha, ha... Czarnula.
  Czarnula...
  Czarnulka.
  Ze mną bracie nie zginiesz.
  Dokumenty,
  ciuszki...
  Bo ja jestem dziecko szczęścia, kapujesz?
  O rany!
  Jestem urodzony w niedzielę.
  Jędrzej Grzyb, urodzony w 1923 roku we wsi Zawada, powiat Wojciechów.
  Wacław Janczak, urodzony we wsi Dąbrowa...
  Jesteś pewien, że ten Strassberg leży blisko Francji...
  - No, nie śpij.
  - Nie, nie śpię...
  Jak ci na imię?
  Józek.
  A mnie Franek.
  Gniewasz się na mnie?
  Za co?
  - Za te historie... w obozie...
  - Ucz się lepiej nowego nazwiska.
  Jesteś fajny chłop.
  Franek...
  Jędrzej Grzyb, urodzony w 1923 roku.
  - Franek...
  - No?
  A jak nam się uda z Francją, to jak myślisz - dadzą nam broń?
  - Muszą dać.
  A co zrobiłeś ze swoim karabinem?
  Zakopałem. Owinąłem w szmaty i zakopałem. Znajdę. A ty?
  Franek Dolas Ja też znajdę karabin dla siebie. Choćbym miał go szukać na końcu świata.
  - Śmierdzące lenie.
  - A bydło głodne ryczy.
  Wstawać szybko i do roboty!
  Jak was stary Gulke zobaczy...
  - Strassburg! Jak Boga kocham!
  Józek - Strassberg, baranie. To jest Strassberg. Jesteśmy w Austrii.
  Długo będziecie stać? Mam was zaprosić?
  Wy łajdaki!
  Mieliśmy tylko odwieźć to bydło i wracać do Polski.
  O, tu jest napisane. O...
  Nasza robota skończona.
  Tyle mnie to obchodzi.
  Jazda wyganiać bydło, bo porozmawiamy inaczej!
  Dzień dobry, panie Gulke. Potrzebuje pan pomocy?
  - O tak, panie baron.
  - Tak, tak baron!
  - Co to za jedni?
  - Robotnicy z Polski.
  Przyjechali z bydłem.
  Nie wyglądają na chłopów.
  Widział pan ich ręce?
  A wie pan, że to prawda.
  Są zbyt bezczelni. Jeden to nawet pyskował.
  Warto przyjrzeć się mu bliżej.
  Trzeba się troszkę znać na geografii, jak się szykuje ucieczkę.
  A Strassburg leży we Francji!
  A jednak to chłopi.
  Mam czerwone wypustki, a takie bydlę nie uszanuje władzy.
  Franek Dolas Józek! Józeczku! Nie zostawiaj mnie samego. Smutno mi. No, mogłem się pomylić. Ludzka rzecz. Teraz już będę ostrożniejszy, przyrzekam. To ma być kolega.
Mećka, i ty też przeciwko mnie?
  Winkler otrzymuje jedną polską krowę.
  Recknagel - dwie polskie krowy.
  Liselotte Speck - za dwóch synów w wojsku, dwie polskie krowy.
  Niech żyje nam Adolf Hitler!
  Dziś należy do nas bydło z Polski.
  Jutro z Francji, a pojutrze... z całego świata.
  Ratunku! Byk z Polski.
  Stwierdzono działalność przeciwko Rzeszy...
  i sprawę przekazujemy Gestapo.
  Więc jesteś Polakiem i przyjechałeś na roboty?
  Tak jest!
  A twoje dokumenty?
  Herr baron, co to jego byki... on podarł.
  Nazwisko i imię.
  Grzegorz Brzęczyszczykiewicz.
  Brzęczyszczykiewicz.
  Grzegorz.
  - Brzęczyszczykiewicz.
  - Stul pysk!
  Przepisz to od razu na maszynie.
  - Nazwisko i imię.
  - Grzegorz Brzęczyszczykiewicz.
  Jak?
  Świadek Herbert Gulke.
  Gdzie są dokumenty z tego transportu z Polski?
  Ten byk stratował niestety wszystko.
  A nazwiska Polaków?
  Kto by spamiętał. Ale mam coś lepszego.
  Oto jego łachy porzucone na drodze.
  Hmmm?!
  Hhhmmm?!
  Urodzony?
  Chrząszczyrzewoszyce, powiat Łękołody.
  Z jakiego obozu nawiałeś?
  Altdorf am See.
  - Twoje prawdziwe nazwisko?
  - Franciszek Dolas.
  Ty głupcze! Chciałeś oszukać Gestapo?
  Wyprowadzić!
  Do Komendanta obozu jenieckiego w Altdorf am See.
  Urząd Tajny Policji Państwowej w Oberbaumburgu donosi,
  że w dniu dzisiejszym jeniec Franciszek Dolas...
  ... został zastrzelony podczas próby ucieczki.
  Usiłował wymknąć się straży w czasie przewożenia do obozu.
  Prosimy wykreślić go z ewidencji obozowej.
  Uwaga! Uwaga!
  Pociąg osobowy z Steinberg do Ludwigsfelde odjeżdża z toru 2, przy peronie 1 o godz. 21:30. Proszę odsunąć się od toru. Powtarzam...
  Zrób opatrunek!
  Mogę?
  - I, co?!
  - Już, już, już!
  Papieru nie ma.
  A drzwi?
  Co? Myślisz, że to zrobię za ciebie?
  - Kto to jest?
  - Jeniec polski, który uciekł z obozu.
  To świństwo, wszystkich należałoby zamknąć w obozie.
  - Ja znów muszę.
  - Zamknij gębę!
  Ale moja wina? Od czterech miesięcy brukiew i brukiew.
  Aj ... nie mogę.
  Przez tego łobuza będzie zimno w wagonie.
  Yyy!...
  No... Hmmm... Yyy!
  Już?
  Pomocy! Pomocy!
  Ten bandyta zamknął się.
  Zatrzymać pociąg!
  Hamulec!
  Lawina!
  Ooo!...
  Kto ty?
  Nawiałeś z niemieckiej armii, czy zgubiłeś się w górach? He?
  O rany! Jugosławia! Ha! Ha! Ha!
  Wczoraj wieczorem uciekł z pociągu polski jeniec.
  Ślady prowadzą tutaj.
  - Mamy informacje.
  - Informacja niezbyt dokładna,
  panie Obersturmfuhrer.
  Przed godziną zerwaliśmy pakt.
  Przed godziną te łobuzy zerwali pakt.
  Herr Obersturmfuhrer! Tam!
  Radzę się pospieszyć.
  Oni zamykają już granicę.
  Za pięć minut zamykamy granicę.
  Hurra!
  Paszport jest oryginalny, poruczniku.
  Proszę nie obawiać się żadnej kontroli.
  Tak jest, panie pułkowniku!
  Nauczy się pani tylko nowego nazwiska. Proszę.
  Tak jest, panie pułkowniku!
  W Splicie natychmiast odszukać statek Attika.
  Odpływa o siódmej .
  A... te papiery odda Pani pułkownikowi w Kairze. Tajne!
  Przepraszam.
  Nie przyzwyczaiłem się jeszcze do tych konspiracyjnych metod.
  Proszę zapewnić generała, że komórkę przerzutową będę utrzymywał aż do samego wkroczenia Niemców.
  Potem przechodzę do konspiracji i oczekuję na dalsze rozkazy.
  - Proszę.
  - Dziękuję.
  Nawet nie było czasu poznać pani bliżej .
  Służba, nie drużba, panie pułkowniku.
  Całuję rączki, pani porucznik.
  - Jakaś demonstracja...
  - O trzeciej w nocy?
  Tu, tu... była polska ambasada.
  - Dzień dobry!
  - Ależ, ależ panowie.
  To chyba jakaś pomyłka.
  Polak, Polak.
  Ależ panowie, o co chodzi?
  Proszę być cicho.
  Proszę stąd uciekać.
  - Co?
  - Mówią o jakimś bohaterze!
  Tu jesteś!
  To dla Ciebie...
  Żegnaj.
  - Niech żyje Polska!
  - Niech żyje Polska!
  W obecnej sytuacji jeszcze nam trupa brakowało.
  - Do widzenia!
  - Dobrze, dobrze.
  Cześć, cześć...
  Umarł w drodze. Na pewno od ran.
  To nie od ran, panie pułkowniku.
  Śliwowica. Poznaję po zapachu. Czarnogórska przepalanka.
  Baczność!
  Baczność!
  Melduję posłusznie, panie pułkowniku, ja tę wojnę zupełnie niechcący wywołałem.
  Mademoiselle!
  Belgrad daleko?
  Niech się pan nie wygłupia...
  Co sobie tutaj o Polakach pomyślą.
  Jak te słowiańskie języki są do siebie podobne...
  No, nie mamy dużo czasu.
  - Dojeżdżamy.
  - Dokąd?
  Zatrzymajmy się na chwilkę.
  Napiję się czegoś. Suszy mnie.
  Nie, nie, nie.
  To zbyt niebezpieczne.
  - Lada chwila może się tutaj zacząć.
  - Nic się nie zacznie
  Obiecuję, że już nigdy się z niczym nie wyrwę.
  - Napiję się czegoś.
  - Napije się pan na statku.
  Jaki statek?
  O czym pani mówi?
  Ja muszę do Belgradu.
  Mało panu jeszcze?
  Czarnogórcy zdemolowali przez pana niemiecką ambasadę.
  No, no, niech się pan nie opiera.
  Obiecałam pułkownikowi, że pana dowiozę.
  To był rozkaz i ja muszę go wykonać...
  Zrozumiałe?
  Zrozumiałe. Rozkaz.
  Jaka ambasada? Jaki pułkownik?
  - Ja nic nie pamiętam.
  - Nic dziwnego.
  Wrzucili pana do przedziału spitego, jak belę.
  Trava! Trava!...
  Trevora! Trevora!
  - Hej! Hej! Zatrzymajcie się!
  - Polonia di Beogradi.
  Rona, Abano, abano odi glivola, glivola.
  Glivola
  To z radości.
  Ile razy uda mi się umknąć Niemcom, to ja zawsze tak.
  Musieli panią tęgo nastraszyć. Tu o Niemców raczej trudno.
  O, ale będą i tu.
  Przedzierałam się przez Węgry, to widziałam.
  Masę wojska koncentrują na granicy.
  Nieprawda.
  Prawda.
  W Belgradzie likwiduje się nasz punkt przerzutowy.
  Dokąd?! Co chcesz zrobić?!
  Co robisz?
  Jesteś żołnierzem. Masz obowiązek ratować się.
  Uciekać do naszych.
  Moim obowiązkiem jest być tam, gdzie mnie potrzebują.
  - Jak ci na imię?
  - Elżbieta.
  A mnie Fraaa... ...neeek!!!
  Ciii!
  Tisina.
  Lepiej stąd czmychaj. Wziął cię na oko.
  A... pieniądze... Mam...
  Dostałem od waszych żołnierzy.
  - Hajde, no...
  - Odbierzesz sobie od niej.
  Ty Turek?
  Polak...
  żołnierz. Uciekłem
  Byłem w niewoli. Bu, bu, bu, bum!
  ... woj na, bu... bum!
  Dimo, to jest Polak! Mówi, że jest żołnierz.
  Nikogo dziś jeszcze nie nalał.
  Dlatego szuka zaczepki.
  Pomóż mi. Chcę się do waszego wojska zapisać.
  Rozumiesz? Za-pi-sać!
  Rozumiem.
  Chcesz się wywinąć od wojny.
  Zaraz ci coś znajdę.
  Dlaczego nie.
  Sześćdziesiąt dolarów to niezły grosz.
  Turecki statek.
  No tak - do Hamburga.
  Nie ma głupich.
  Szukajcie w innych portach.
  Nikt tu nie popłynie do Niemiec.
  Ten chce się zamustrować.
  Dolas jestem. Franek.
  Wasze zdrowie.
  O cholera! Jakie to mocne.
  Kelner mówił, że możecie mi pomóc.
  Chcę do waszego wojska. Jestem żołnierzem.
  Na pewno wam się przydam. Lada chwila...
  ... lada chwila będą tu Niemcy.
  Do marynarki? Ja do piechoty. Piechota.
  Niech będzie do marynarki. Też sobie dam radę.
  Franek Do-las...
  Niech żyje Jugosławia!
  No...
  Dokąd? Polak za wami nie pójdzie. Wynocha!
  No, daj spokój! Nie czas na spory.
  Spadaj!
  Ech, dobrze!...
  Jak się czujesz?
  - Dokąd płyniecie?
  - Famagusta - Cypr.
  Stamtąd trafisz do tego twojego wojska.
  Nakarm go i znajdź coś do roboty.
  Ha!
  - Luka! Kto to?
  K...lożacu.
  Drago! Masz pomocnika.
  Cześć!
  - Znasz się na tym?
  - Jasne!
  A co myślisz, że u nas w Polsce nie ma takich kotłów?
  Mniejsza z tym.
  Zepsute od dwunastu lat.
  Ten jest najważniejszy.
  Jak wskazówka zejdzie poniżej czerwonej kreski,
  zejdzie tutaj i kapitan...
  Hmmm!...
  ... wtedy najlepiej skoczyć do morza.
  Że też ci się chciało na taką łajbę.
  Wcale nie chciałem.
  To ten wasz brodacz mnie tutaj... przytargał!
  Do waszego wojska chciałem.
  Panie kapitanie, statek na kursie!
  Handlowy.
  - Odległość?
  - 5-6 mil.
  - Alarm bojowy!
  - Głębokość peryskopowa!
  - Zero, zero pięć!
  - Tak jest! Zero, zero pięć!
  Statek!
  Jugosłowiański...
  Mały.
  - To może z działa?
  - Nie możemy się wynurzyć.
  Za wiele samolotów brytyjskich.
  Torpedę do odpalenia.
  Dasz sobie radę.
  Tylko nie ruszaj tego, bo inaczej ...
  Eee!... Aaa!...
  Rany, Julek!
  I znowu narobiłem bigosu.
  Uciekajmy!
  Kocioł teraz wybuchnie. Uciekajmy!
  Nikt nie został na dole?
  - Jesteś ostatni?!
  - Nie!...
  - Gdzie jest Polak?
  - Za mną!
  Wracaj!
  Fachowa robota.
  Poślemy drugą?
  Nie trzeba.

© 1998-2024 Jurek wstecz