01. Ucieczka.
| |
| Tak, jakby kosiarkę ktoś ciągnął po bruku.
|
| Przypomnij sobie ten zgrzyt z manewrów...
|
| To gąsienice tankietek.
|
| Będzie wojna, panie kapitanie?
|
| Tyle wiem, co i pan.
|
| Z niemieckiej strony dzwonili przed godziną,
|
| żeby im nie wpuszczać tego pociągu.
|
| Przecież to międzynarodowy.
|
| Jakżeż ja tak mogę zatrzymać...
|
| Panie Tolku! Panie Tolku! O, panie kapitanie.
|
| Łączność z okręgiem przerwana.
|
| Ani telegraf, ani telefon nie działa.
|
| - Sprawdzał pan dobrze?
|
| - No, zupełna cisza, panie kapitanie. Jak w zeszły wtorek, kiedy poprzecinali przewody.
|
porucznik | Porucznik Rogulski z czternastoma ludźmi do wzmocnienia placówki.
|
kapitan | Zwariowaliście? Tu od tygodnia dywersanci przecinają łączność.
|
| Strzelają do celników
|
| Wczoraj wysadzono w powietrze transformator, a wy mi tu czternastu ludzi.
|
porucznik | Pułkownik jest zdania, że nie należy drażnić Niemców widokiem wojska na granicy. Takie są decyzje sztabu.
|
| Kolejno odlicz!
|
| Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć... Pełna.
|
| Co do diabła? Kogo brakuje?
|
żołnierz | Franka Dolasa.
|
| Pewnie zabarłożył, jak wyskoczyliśmy na piwo w Choczowie.
|
| A niech go cholera! A w wagonie nie został?
|
| Sprawdzaliśmy już. Jechał z nami w jednym przedziale.
|
| Oo sk... Już ja go! W lewo zwrot!
|
| Oddział marsz!
|
konduktor | - Macie dziś święto.
|
| - Mało pasażerów?
|
konduktor | - A kto by się w taki czas pchał pod samą granicę. Od Poznania ni żywej duszy.
|
| Z dyrekcji nikt nie przyjechał z wypłatą?
|
| To już pierwszy?
|
| He... He... He... Od trzech godzin, panie zawiadowco. Już pierwszy września.
|
| A niech to diabli. Człowiek stracił rachubę czasu przez to wszystko.
|
| - A jednak pan wysyła.
|
| - A co mam zrobić? Z dyrekcją nie mogę się połączyć, a Niemcy mi rozkazywać nie będą.
|
| 20 pułk pancerny podciągnął pod rzekę, panie generale.
|
| Na polskim brzegu spokój.
|
| 70 pułk piechoty w gotowości bojowej.
|
| 3 dywizja pancerna oczekuje rozkazu, generale.
|
| Zawiadowca dzwonił, żeby Polacy nie przysyłali pociągu. Sprawdziłem.
|
| Uwaga, uwaga!
|
| Do wszystkich jednostek Wehrmachtu, marynarki i lotnictwa.
|
| O godzinie 4:45 przystąpić do wykonania planu "Weiss"...
|
| Podpisano - Adolf Hitler.
|
| A więc panowie...
|
| Zbliża się historyczna chwila.
|
| Za trzy minuty...
|
| ...wszystkie jednostki ruszą do ataku.
|
| Życzę powodzenia.
|
| Ostatnie trzy minuty...
|
| - spokojnego snu Europy...
|
| - Całego świata, panie generale.
|
| Tak.
|
| Czy to pana ludzie pełnią wartę przy pociągu?
|
| Mistrzu!
|
| Co to za stacja?
|
| Zdrzemnąłem się, cholera, w wagonie i...
|
| Dywersant! Jak Boga kocham, dywersant!
|
| Stój!
|
Franek Dolas | Stój , bo strzelam! Rany Julek, ale nawarzyłem bigosu.
|
| Gefreiter Franz Steinhauer, melduje się na wieży numer 14.
|
| Obergefreiter Adolf Muller, melduje się na wieży numer 15.
|
| - No i co, no i co?
|
| - ... i wziął sekator i ciach, ciach.
|
| Melduje się major regimentu!
|
| Wszystko w porządku?
|
| Śpiewają, dowcipkują, tańczą jak na wakacjach.
|
| - Kontynuować!
|
| Wyjdzie z tego cywilna marynarka.
|
| Odrzucimy kołnierz, zrobimy klapki, a guziki zrobisz sobie z drzewa.
|
| Sprowadzenie prądu do reflektorów idzie po tych słupach za drutami.
|
| Taką awarię można zrobić...
|
| trzeba tylko znaleźć elektryka wśród naszych.
|
| - No to dam ci jeszcze dwie cebule.
|
| - To są kopiowe ołówki, rozumiesz?
|
| Trzy takie i farbujesz spodnie.
|
| No, to trzy. Więcej nie mam.
|
| Chodzi lis koło drogi,
|
| Nie ma ręki, ani nogi.
|
| Trzeba lisa pożałować,
|
| Chleba z masłem posmarować.
|
| Ten wysoki komin z blaszanym kogutem masz?
|
| Mam...
|
| Droga do stacji skręca w lewo.
|
| Dwa... trzy... siedem słupów telegraficznych.
|
| Trzysta pięćdziesiąt metrów.
|
| - No, nie przesadzaj!
|
| - Rysuj , rysuj , stary...
|
| Bez dokładnej mapy, to w nocy leżymy.
|
| Zwariowałeś?
|
| Za całą puszkę wołowiny dają trzydzieści papierosów,
|
| a ty za kawałek kiełbasy?
|
| Ale jak cię złapią z polską puszką wojskową, to leżysz,
|
| nawet gdybyś miał najlepsze papiery.
|
| A to bracie kiełbasa niemiecka.
|
| Oryginalna. No powąchaj, jak śmierdzi.
|
| Każda ucieczka musi być przedtem zgłoszona u starszego obozu.
|
| Zorganizowaniem dokumentów zajmie się...
|
| Może ja? Spotkałem tu znajomego grafika.
|
| W porządku. Cholera! Teraz najtrudniejsza sprawa.
|
| - Jak skombinować cywilne łachy. Może...
|
| - Panowie! Panowie, uwaga! Śmiech!
|
| ... no i wtedy wyjął ten sekator i ciach, ciach...
|
| - I poszedł.
|
| - ... no, poszedł.
|
| Ale najlepszy kawał to zrobiłem jednemu kapitanowi.
|
| - No...
|
| - Piła była cholerna i...
|
| ... i nic na niego nie można było wymyślić.
|
| Ale lubił ogródek i hodował żywopłot... to myśmy tam
|
| nawtykali stalowego drutu i...
|
| Co to za jeden?
|
| Mieszka w moim baraku. Ale lepiej być ostrożnym.
|
| Nie wiadomo gdzie walczył ani jak się dostał do niewoli.
|
| A jak go o co zapytać, zaraz ucieka.
|
| No, kończ wreszcie z tym kramem.
|
| Guzdrzesz się już 3 godziny.
|
| Czekaj...
|
| Ognia, masz?
|
| - Nie, nie palę...
|
| - Czekaj!
|
| Jest okazja zdobycia cywilnych ciuchów. Musisz mi pomóc!
|
| Eee!
|
| O rany!
|
Franek Dolas | Nie myślisz chyba czekać, aż inni za nas tę wojnę wygrają, co?
|
| Eee!
|
| We Francji powstają nowe oddziały.
|
| Dostaniemy broń i znów będziemy żołnierzami.
|
| Eee tam...
|
| Bodajś pękł, pacanie, z tym swoim eee!
|
| - Ruch twój , czy mój ?
|
| - Gdybyś poszedł...
|
| Przecież wyszła podwójna...
|
| - Gdyby, no... |
| - Nie słuchaj.
|
| - Ale w ten sposób gdyby grał...
|
| - I co teraz zrobisz...
|
| - Spokój , chwileczkę, pozwólcie.
|
| Ja gram, czy on.
|
| Zaraz.
|
| Raz, dwa, trzy.
|
| Musimy wysypywać gdzie indziej .
|
| Jakiś typ się do mnie przyczepił.
|
| Można dokręcić!
|
| Ooo!... Sk...
|
| Tak, tak,
|
| Andrej!...
|
| Dobra, słyszałem już!
|
| Tak! Tak!...
|
| Yymm!
|
| Aaa! Yyy! Ej!...
|
| Wystarczy? Dalej nie idzie.
|
| Psiakrew! Ty gówniarzu!
|
| Zamiast pomagać, wygłupiasz się...
|
| Dalej, noś rury. Ty idioto!
|
| - Tyramy poza godzinami.
|
| - Ja, ja! Andrej!
|
| i jeszcze nas objeżdżają.
|
| Guzdrzą się już trzy tygodnie...
|
| Zamiast wziąć fachowców z miasta.
|
| - Czy to robota dla nas?
|
| - Yyhhmm!...
|
| Alarm!
|
| Drzwiczki w suficie otwarte! Jeniec ucieka! Alarm!
|
| No... te trzy tygodnie, to chyba ci wystarczą.
|
| Ruszać się!
|
| A jak cię cwajtermal złapią, pójdziesz do kuncerlager.
|
| Pospieszyć się!
|
| Puścić go!
|
| W imieniu całej społeczności obozu przekazuję koledze najwyższe uznanie za przykładną postawę żołnierza.
|
| Na moją komendę, baczność!
|
| Na cześć strzelca Franciszka Dolasa, który pierwszy podjął próbę ucieczki.
|
| - Hip, hip! - Hurra!
|
| - Hip, hip! - Hurra!
|
| - Hip, hip! - Hurra, hurra, hurra!
|
| Wleźć nie można bez przepustki do raju, do raju.
|
| - O, ukłułeś mnie.
|
| - Drut, drut twardy, Józiczku!
|
| Do raju... do raju
|
| Znamy, znamy, lecz tu pustki
|
| Puść więc Piotrze bez przepustki
|
| Żołnierzy Polaków, żołnierzy.
|
| Znamy, znamy, lecz tu pustki...
|
| Sprawa jest przykra, ale czy mógłby kolega powiedzieć który to z naszych żołnierzy odmówił udzielenia pomocy podczas próby ucieczki.
|
| Nie, nie koledzy. Już ja się sam nim zajmę.
|
| Chłopcy, zostawmy go w spokoju. Nie męczmy go już.
|
| Tak... Tak jest!
|
| Chciałem cię przeprosić... za to przed łaźnią.
|
| Ja i jeszcze dwóch moich kolegów...
|
| Później ci to wszystko wytłumaczę.
|
| Przeklęci bandyci. Co to za wygłupy?!
|
| Świńskie psy!
|
| Banda opryszków.
|
| Tam coś Władzio ma do ciebie...
|
| Chodźcie, chodźcie, mnie was tutaj potrzeba!
|
| Coś tam się nie zgadza z twoim planem.
|
| Na jakiś słup natrafiłem.
|
| Ominąć go nie sposób, bo te rury nie dają.
|
| - Gdzie jesteś?
|
| - Siedemnaście metrów od ściany.
|
| O, tu zaznaczyłem.
|
| Miał staruszek gust wyrzucić tę bandę...
|
| Pomodlić się nie można.
|
| Toć i pisze na drzwiach, że próba. Czytać nie umiesz?
|
| Jedziemy dalej!
|
| ... wąsem ruchał, brodą ruchał, Ale się nie udobruchał.
|
| Żołnierze czekali, czekali.
|
| I na pewno by mi się udało ale...
|
| Czekaj.
|
| O rany! O jej!
|
| O, tego z brodą to ja widziałem.
|
| Zaraz ci się odechce ta zabawa. Pokaż ta ręka.
|
| Widziałem, miał w ręku kamień.
|
| Pokaż, co masz w ręku!
|
| Niesamowite! Połknął kamień!
|
| - Jak się czujesz?
|
| - Tak sobie.
|
| - Mam aspirynę.
|
| - Nie, nie...
|
| Mam zaszczyt powiadomić, że kolega został wybrany jednogłośnie na przewodniczącego sądu koleżeńskiego.
|
| - Przyjmuję.
|
| - Dziękuję.
|
| Kolego,
|
| przepraszam. A gdzie jest ten... No, ten pierwszy uciekinier?
|
| Właśnie tam leży.
|
| Bombardier Wachocki!
|
| Czwarty Pac w Tomaszowie Mazowieckim.
|
| Starszy ułan Woydyłło!
|
| Dziewiętnasty nowogródzki pułk ułanów.
|
| Starszy strzelec Franciszek Dolas. Z Warszawy, ochotnik.
|
| - Tak i mów lepiej Władziu ty.
|
| - Aha!
|
| Założyliśmy grupę ucieczkową...
|
| To znaczy, wymyślił to wszystko przecież Józik.
|
| My dopiero później do niego dołączyli.
|
| ... i jego właśnie aresztowali.
|
| ... i teraz nie wiemy co dalej robić, bo przecież...
|
| - Jak to? Aresztowali?!
|
| - No, właśnie.
|
| Tego z tą brodą?
|
| Zabrali go wprost z dziedzińca.
|
| Nie wiadomo za co.
|
| A my już siedemnaście metrów podkopu mamy.
|
| Cholera!
|
| Święta racja szanowny panie kolego. My też tak myślimy.
|
| - To może zasypać?
|
| - Zasypać?!
|
| O! Zacząłem to scyzorykiem, ale rozwaliłem sobie łapę.
|
| Parę tygodni trzeba by to...
|
| Chyba...
|
| Za parę tygodni, to się bracie wojna skończy.
|
| Rozumiesz?
|
| Bez nas.
|
| Ciii...
|
| - Co jest?
|
| - Teraz nie można.
|
| Wtem ktoś rypnął w bramę złotą
|
| Święty Piotr się pyta...
|
| ... kto to?
|
| Przed południem nie można. Po południu nie można.
|
| Przecież kiedyś musicie skończyć.
|
| O to, to. Święte słowa szanownego pana kolegi.
|
| No, skończyć musimy.
|
| A modlić, to się kochasiu możesz, potem ile zechcesz.
|
| Chodźcie, chodźcie, mnie was tutaj potrzeba.
|
| By nie weszli hitlerowcy do nieba.
|
| A z tym scyzorykiem, to do kitu.
|
| Za przeproszeniem |
| Znaczy się hmmm...
|
| dobrze ten kit, czy przeciwnie?
|
| Do bani!
|
| Do luftu! No, lipa!
|
| Ale spokojna głowa. Zaraz coś wymyślę.
|
| A ten, co go zabrali, to co za jeden?
|
| - Ślusarz z Łodzi. Z mobilizacji.
|
| - Józik był naszym szefem.
|
| Teraz ja szefem.
|
| Trzymaj!
|
| W murowanej piwnicy
|
| Tańcowali...
|
| Śpiewać! Śpiewać!
|
| O rety! O rety!
|
| Czyta se komunikaty z gazety...
|
| ... z gazety.
|
| - Wtem ktoś rypnął w bramę złotą...
|
| - Otwórz bracie klapę!
|
| Święty Piotr się pyta kto to... Żołnierze...
|
| O, mój Boże kochany...
|
| Czy?...
|
| Czy nie znacie niebieskiego zwyczaju
|
| Ja usunę ten słup, a wy będziecie kopać dalej, jasne?
|
| No, dziwić się i trudno. Człowiek światowy...
|
| Noo...
|
| Wiadomo, z Warszawy.
|
| Baczność!
|
| Co?
|
| Nie słyszeliście, co był Achtung?
|
| Zakładacie kabaret?
|
| Pięknie!
|
| Możemy posłuchać?
|
| Pan lejtnant chce wiedzieć, co wy śpiewacie?
|
| To niech pan zwolni Świętego Piotra.
|
| Tak. Bez Józika śpiewać nie będziemy.
|
| - Kapitanie, mówią, że...
|
| - Rozumiem...
|
| A więc nie chcecie śpiewać?
|
| Nie!
|
| ... Oj rety, oj rety.
|
| Wtem ktoś rypnął w bramę złotą, Święty Piotr się pyta kto to.
|
| ... tę bandę,
|
| Co się tak do nieba pchała na grandę, na grandę
|
| Wąsem ruchał, brodą ruchał, ale...
|
| Alarm! Pomocy! Wieża się wali!
|
| A gdy sen zmorzył Piotrusia Z aniołkami usia siusia...
|
| tańczyli żołnierze, żołnierze.
|
| Pomocy!
|
| Pospieszcie się! Aaa...
|
| Czego?
|
| - Dokąd nas wieziecie?
|
| - Stamtąd na pewno nie uciekniesz.
|
| To przystemplujesz. A to wręczysz komendantowi.
|
| - Damy sobie radę.
|
| - Naprzód!
|
| A spróbuj ino uciekać!
|
| Nie ma takiego obozu, z którego byśmy nie uciekli.
|
| Zamknij się!
|
| Wacek! Przecież to nasi.
|
| - Dokąd oni panów wiozą?
|
| - Co tu szukasz? Przechodź!
|
| Odsunąć się od toru!
|
| Chodu!
|
| Stać!
|
| Stój!
|
| Czemu rżysz idioto?
|
| Przecie nie mamy dokumentów ani ubrań.
|
| Złapią nas, jak tylko łby wystawimy z wagonu.
|
| - Po jaką cholerę krzyczałeś "chodu"?
|
| - Ciii!...
|
| Tędy biegli.
|
| Strzelałem do nich dwa razy.
|
| Nie widziałeś w jakim kierunku pobiegli?
|
| Muszą być gdzieś tutaj.
|
| Obok jest parowozownia.
|
| Zauważono by ich.
|
| Przeszukaliśmy wszystkie wagony.
|
| Inne wagony są wszystkie zamknięte.
|
| Nie, nie. Tu jest byk.
|
| On już od południa tak szaleje...
|
| W naszej wsi jest byk, który przez płot przeskoczył.
|
| Byk! Prawdziwy byk.
|
| Wolę zginąć jak żołnierz z ręki nieprzyjaciela niż na rogach głupiego bydlaka.
|
| - Ratunku!
|
| - Zamknij się!
|
| Dojedziemy do najbliższej stacji.
|
| Taki transport nie może daleko jechać.
|
| O, masz go! Zapytaj się!
|
| Podejdź tu!
|
| Daleko to?
|
| Czego?
|
| O, to daleko, 700 kilometrów, może więcej .
|
| Osiemset osiemdziesiąt!
|
| Osiemset kilometrów.
|
| Jezusie Nazareński, taki kawał od chałupy.
|
| O! Tyle mnie zobaczą!
|
| Ty rób co chcesz. Ja wracam.
|
| Biere manatki i cześć!
|
| Nie widzieliście dwóch uciekających w polskich mundurach?
|
| My nic nie rozumiemy, panie wojskowy. My Polacy. Polen.
|
| Ach tak? Wszystko jasne. Ręce do góry!
|
| Ale my, panie wojskowy... My... z tego pociągu. Pilnujemy bydła.
|
| Milczeć! To wyście pomagali w ucieczce! Papiery!
|
| - Papiery i ubrania zostały w pociągu.
|
| - Ale my...
|
| - Pociąg nam ucieka.
|
| - Zatrzymać ich!
|
| Ale, panie wojskowy, pociąg nam ucieka.
|
| Już nie mogę. Ręce mi ścierpły.
|
| Czekaj, pomogę ci.
|
| Nie ruszaj się.
|
| Udawajmy nieżywych.
|
| Ech ty... Czyś ty widział kiedy w życiu byka?
|
| Hy...
|
| Nie jestem ze wsi.
|
| Jak coś jest czarne i ma rogi, to dla mnie byk.
|
Józek | Ha, ha, ha... Czarnula.
|
| Czarnula...
|
| Czarnulka.
|
| Ze mną bracie nie zginiesz.
|
| Dokumenty,
|
| ciuszki...
|
| Bo ja jestem dziecko szczęścia, kapujesz?
|
| O rany!
|
| Jestem urodzony w niedzielę.
|
| Jędrzej Grzyb, urodzony w 1923 roku we wsi Zawada, powiat Wojciechów.
|
| Wacław Janczak, urodzony we wsi Dąbrowa...
|
| Jesteś pewien, że ten Strassberg leży blisko Francji...
|
| - No, nie śpij.
|
| - Nie, nie śpię...
|
| Jak ci na imię?
|
| Józek.
|
| A mnie Franek.
|
| Gniewasz się na mnie?
|
| Za co?
|
| - Za te historie... w obozie...
|
| - Ucz się lepiej nowego nazwiska.
|
| Jesteś fajny chłop.
|
| Franek...
|
| Jędrzej Grzyb, urodzony w 1923 roku.
|
| - Franek...
|
| - No?
|
| A jak nam się uda z Francją, to jak myślisz - dadzą nam broń?
|
| - Muszą dać.
|
| A co zrobiłeś ze swoim karabinem?
|
| Zakopałem. Owinąłem w szmaty i zakopałem. Znajdę. A ty?
|
Franek Dolas | Ja też znajdę karabin dla siebie. Choćbym miał go szukać na końcu świata.
|
| - Śmierdzące lenie.
|
| - A bydło głodne ryczy.
|
| Wstawać szybko i do roboty!
|
| Jak was stary Gulke zobaczy...
|
| - Strassburg! Jak Boga kocham!
|
Józek | - Strassberg, baranie. To jest Strassberg. Jesteśmy w Austrii.
|
| Długo będziecie stać? Mam was zaprosić?
|
| Wy łajdaki!
|
| Mieliśmy tylko odwieźć to bydło i wracać do Polski.
|
| O, tu jest napisane. O...
|
| Nasza robota skończona.
|
| Tyle mnie to obchodzi.
|
| Jazda wyganiać bydło, bo porozmawiamy inaczej!
|
| Dzień dobry, panie Gulke. Potrzebuje pan pomocy?
|
| - O tak, panie baron.
|
| - Tak, tak baron!
|
| - Co to za jedni?
|
| - Robotnicy z Polski.
|
| Przyjechali z bydłem.
|
| Nie wyglądają na chłopów.
|
| Widział pan ich ręce?
|
| A wie pan, że to prawda.
|
| Są zbyt bezczelni. Jeden to nawet pyskował.
|
| Warto przyjrzeć się mu bliżej.
|
| Trzeba się troszkę znać na geografii, jak się szykuje ucieczkę.
|
| A Strassburg leży we Francji!
|
| A jednak to chłopi.
|
| Mam czerwone wypustki, a takie bydlę nie uszanuje władzy.
|
Franek Dolas | Józek! Józeczku! Nie zostawiaj mnie samego. Smutno mi. No, mogłem się pomylić. Ludzka rzecz. Teraz już będę ostrożniejszy, przyrzekam. To ma być kolega. Mećka, i ty też przeciwko mnie?
|
| Winkler otrzymuje jedną polską krowę.
|
| Recknagel - dwie polskie krowy.
|
| Liselotte Speck - za dwóch synów w wojsku, dwie polskie krowy.
|
| Niech żyje nam Adolf Hitler!
|
| Dziś należy do nas bydło z Polski.
|
| Jutro z Francji, a pojutrze... z całego świata.
|
| Ratunku! Byk z Polski.
|
| Stwierdzono działalność przeciwko Rzeszy...
|
| i sprawę przekazujemy Gestapo.
|
| Więc jesteś Polakiem i przyjechałeś na roboty?
|
| Tak jest!
|
| A twoje dokumenty?
|
| Herr baron, co to jego byki... on podarł.
|
| Nazwisko i imię.
|
| Grzegorz Brzęczyszczykiewicz.
|
| Brzęczyszczykiewicz.
|
| Grzegorz.
|
| - Brzęczyszczykiewicz.
|
| - Stul pysk!
|
| Przepisz to od razu na maszynie.
|
| - Nazwisko i imię.
|
| - Grzegorz Brzęczyszczykiewicz.
|
| Jak?
|
| Świadek Herbert Gulke.
|
| Gdzie są dokumenty z tego transportu z Polski?
|
| Ten byk stratował niestety wszystko.
|
| A nazwiska Polaków?
|
| Kto by spamiętał. Ale mam coś lepszego.
|
| Oto jego łachy porzucone na drodze.
|
| Hmmm?!
|
| Hhhmmm?!
|
| Urodzony?
|
| Chrząszczyrzewoszyce, powiat Łękołody.
|
| Z jakiego obozu nawiałeś?
|
| Altdorf am See.
|
| - Twoje prawdziwe nazwisko?
|
| - Franciszek Dolas.
|
| Ty głupcze! Chciałeś oszukać Gestapo?
|
| Wyprowadzić!
|
| Do Komendanta obozu jenieckiego w Altdorf am See.
|
| Urząd Tajny Policji Państwowej w Oberbaumburgu donosi,
|
| że w dniu dzisiejszym jeniec Franciszek Dolas...
|
| ... został zastrzelony podczas próby ucieczki.
|
| Usiłował wymknąć się straży w czasie przewożenia do obozu.
|
| Prosimy wykreślić go z ewidencji obozowej.
|
| Uwaga! Uwaga!
|
| Pociąg osobowy z Steinberg do Ludwigsfelde odjeżdża z toru 2, przy peronie 1 o godz. 21:30. Proszę odsunąć się od toru. Powtarzam...
|
| Zrób opatrunek!
|
| Mogę?
|
| - I, co?!
|
| - Już, już, już!
|
| Papieru nie ma.
|
| A drzwi?
|
| Co? Myślisz, że to zrobię za ciebie?
|
| - Kto to jest?
|
| - Jeniec polski, który uciekł z obozu.
|
| To świństwo, wszystkich należałoby zamknąć w obozie.
|
| - Ja znów muszę.
|
| - Zamknij gębę!
|
| Ale moja wina? Od czterech miesięcy brukiew i brukiew.
|
| Aj ... nie mogę.
|
| Przez tego łobuza będzie zimno w wagonie.
|
| Yyy!...
|
| No... Hmmm... Yyy!
|
| Już?
|
| Pomocy! Pomocy!
|
| Ten bandyta zamknął się.
|
| Zatrzymać pociąg!
|
| Hamulec!
|
| Lawina!
|
| Ooo!...
|
| Kto ty?
|
| Nawiałeś z niemieckiej armii, czy zgubiłeś się w górach? He?
|
| O rany! Jugosławia! Ha! Ha! Ha!
|
| Wczoraj wieczorem uciekł z pociągu polski jeniec.
|
| Ślady prowadzą tutaj.
|
| - Mamy informacje.
|
| - Informacja niezbyt dokładna,
|
| panie Obersturmfuhrer.
|
| Przed godziną zerwaliśmy pakt.
|
| Przed godziną te łobuzy zerwali pakt.
|
| Herr Obersturmfuhrer! Tam!
|
| Radzę się pospieszyć.
|
| Oni zamykają już granicę.
|
| Za pięć minut zamykamy granicę.
|
| Hurra!
|
| Paszport jest oryginalny, poruczniku.
|
| Proszę nie obawiać się żadnej kontroli.
|
| Tak jest, panie pułkowniku!
|
| Nauczy się pani tylko nowego nazwiska. Proszę.
|
| Tak jest, panie pułkowniku!
|
| W Splicie natychmiast odszukać statek Attika.
|
| Odpływa o siódmej .
|
| A... te papiery odda Pani pułkownikowi w Kairze. Tajne!
|
| Przepraszam.
|
| Nie przyzwyczaiłem się jeszcze do tych konspiracyjnych metod.
|
| Proszę zapewnić generała, że komórkę przerzutową będę utrzymywał aż do samego wkroczenia Niemców.
|
| Potem przechodzę do konspiracji i oczekuję na dalsze rozkazy.
|
| - Proszę.
|
| - Dziękuję.
|
| Nawet nie było czasu poznać pani bliżej .
|
| Służba, nie drużba, panie pułkowniku.
|
| Całuję rączki, pani porucznik.
|
| - Jakaś demonstracja...
|
| - O trzeciej w nocy?
|
| Tu, tu... była polska ambasada.
|
| - Dzień dobry!
|
| - Ależ, ależ panowie.
|
| To chyba jakaś pomyłka.
|
| Polak, Polak.
|
| Ależ panowie, o co chodzi?
|
| Proszę być cicho.
|
| Proszę stąd uciekać.
|
| - Co?
|
| - Mówią o jakimś bohaterze!
|
| Tu jesteś!
|
| To dla Ciebie...
|
| Żegnaj.
|
| - Niech żyje Polska!
|
| - Niech żyje Polska!
|
| W obecnej sytuacji jeszcze nam trupa brakowało.
|
| - Do widzenia!
|
| - Dobrze, dobrze.
|
| Cześć, cześć...
|
| Umarł w drodze. Na pewno od ran.
|
| To nie od ran, panie pułkowniku.
|
| Śliwowica. Poznaję po zapachu. Czarnogórska przepalanka.
|
| Baczność!
|
| Baczność!
|
| Melduję posłusznie, panie pułkowniku, ja tę wojnę zupełnie niechcący wywołałem.
|
| Mademoiselle!
|
| Belgrad daleko?
|
| Niech się pan nie wygłupia...
|
| Co sobie tutaj o Polakach pomyślą.
|
| Jak te słowiańskie języki są do siebie podobne...
|
| No, nie mamy dużo czasu.
|
| - Dojeżdżamy.
|
| - Dokąd?
|
| Zatrzymajmy się na chwilkę.
|
| Napiję się czegoś. Suszy mnie.
|
| Nie, nie, nie.
|
| To zbyt niebezpieczne.
|
| - Lada chwila może się tutaj zacząć.
|
| - Nic się nie zacznie
|
| Obiecuję, że już nigdy się z niczym nie wyrwę.
|
| - Napiję się czegoś.
|
| - Napije się pan na statku.
|
| Jaki statek?
|
| O czym pani mówi?
|
| Ja muszę do Belgradu.
|
| Mało panu jeszcze?
|
| Czarnogórcy zdemolowali przez pana niemiecką ambasadę.
|
| No, no, niech się pan nie opiera.
|
| Obiecałam pułkownikowi, że pana dowiozę.
|
| To był rozkaz i ja muszę go wykonać...
|
| Zrozumiałe?
|
| Zrozumiałe. Rozkaz.
|
| Jaka ambasada? Jaki pułkownik?
|
| - Ja nic nie pamiętam.
|
| - Nic dziwnego.
|
| Wrzucili pana do przedziału spitego, jak belę.
|
| Trava! Trava!...
|
| Trevora! Trevora!
|
| - Hej! Hej! Zatrzymajcie się!
|
| - Polonia di Beogradi.
|
| Rona, Abano, abano odi glivola, glivola.
|
| Glivola
|
| To z radości.
|
| Ile razy uda mi się umknąć Niemcom, to ja zawsze tak.
|
| Musieli panią tęgo nastraszyć. Tu o Niemców raczej trudno.
|
| O, ale będą i tu.
|
| Przedzierałam się przez Węgry, to widziałam.
|
| Masę wojska koncentrują na granicy.
|
| Nieprawda.
|
| Prawda.
|
| W Belgradzie likwiduje się nasz punkt przerzutowy.
|
| Dokąd?! Co chcesz zrobić?!
|
| Co robisz?
|
| Jesteś żołnierzem. Masz obowiązek ratować się.
|
| Uciekać do naszych.
|
| Moim obowiązkiem jest być tam, gdzie mnie potrzebują.
|
| - Jak ci na imię?
|
| - Elżbieta.
|
| A mnie Fraaa... ...neeek!!!
|
| Ciii!
|
| Tisina.
|
| Lepiej stąd czmychaj. Wziął cię na oko.
|
| A... pieniądze... Mam...
|
| Dostałem od waszych żołnierzy.
|
| - Hajde, no...
|
| - Odbierzesz sobie od niej.
|
| Ty Turek?
|
| Polak...
|
| żołnierz. Uciekłem |
| Byłem w niewoli. Bu, bu, bu, bum!
|
| ... woj na, bu... bum!
|
| Dimo, to jest Polak! Mówi, że jest żołnierz.
|
| Nikogo dziś jeszcze nie nalał.
|
| Dlatego szuka zaczepki.
|
| Pomóż mi. Chcę się do waszego wojska zapisać.
|
| Rozumiesz? Za-pi-sać!
|
| Rozumiem.
|
| Chcesz się wywinąć od wojny.
|
| Zaraz ci coś znajdę.
|
| Dlaczego nie.
|
| Sześćdziesiąt dolarów to niezły grosz.
|
| Turecki statek.
|
| No tak - do Hamburga.
|
| Nie ma głupich.
|
| Szukajcie w innych portach.
|
| Nikt tu nie popłynie do Niemiec.
|
| Ten chce się zamustrować.
|
| Dolas jestem. Franek.
|
| Wasze zdrowie.
|
| O cholera! Jakie to mocne.
|
| Kelner mówił, że możecie mi pomóc.
|
| Chcę do waszego wojska. Jestem żołnierzem.
|
| Na pewno wam się przydam. Lada chwila...
|
| ... lada chwila będą tu Niemcy.
|
| Do marynarki? Ja do piechoty. Piechota.
|
| Niech będzie do marynarki. Też sobie dam radę.
|
| Franek Do-las...
|
| Niech żyje Jugosławia!
|
| No...
|
| Dokąd? Polak za wami nie pójdzie. Wynocha!
|
| No, daj spokój! Nie czas na spory.
|
| Spadaj!
|
| Ech, dobrze!...
|
| Jak się czujesz?
|
| - Dokąd płyniecie?
|
| - Famagusta - Cypr.
|
| Stamtąd trafisz do tego twojego wojska.
|
| Nakarm go i znajdź coś do roboty.
|
| Ha!
|
| - Luka! Kto to?
|
| K...lożacu.
|
| Drago! Masz pomocnika.
|
| Cześć!
|
| - Znasz się na tym?
|
| - Jasne!
|
| A co myślisz, że u nas w Polsce nie ma takich kotłów?
|
| Mniejsza z tym.
|
| Zepsute od dwunastu lat.
|
| Ten jest najważniejszy.
|
| Jak wskazówka zejdzie poniżej czerwonej kreski,
|
| zejdzie tutaj i kapitan...
|
| Hmmm!...
|
| ... wtedy najlepiej skoczyć do morza.
|
| Że też ci się chciało na taką łajbę.
|
| Wcale nie chciałem.
|
| To ten wasz brodacz mnie tutaj... przytargał!
|
| Do waszego wojska chciałem.
|
| Panie kapitanie, statek na kursie!
|
| Handlowy.
|
| - Odległość?
|
| - 5-6 mil.
|
| - Alarm bojowy!
|
| - Głębokość peryskopowa!
|
| - Zero, zero pięć!
|
| - Tak jest! Zero, zero pięć!
|
| Statek!
|
| Jugosłowiański...
|
| Mały.
|
| - To może z działa?
|
| - Nie możemy się wynurzyć.
|
| Za wiele samolotów brytyjskich.
|
| Torpedę do odpalenia.
|
| Dasz sobie radę.
|
| Tylko nie ruszaj tego, bo inaczej ...
|
| Eee!... Aaa!...
|
| Rany, Julek!
|
| I znowu narobiłem bigosu.
|
| Uciekajmy!
|
| Kocioł teraz wybuchnie. Uciekajmy!
|
| Nikt nie został na dole?
|
| - Jesteś ostatni?!
|
| - Nie!...
|
| - Gdzie jest Polak?
|
| - Za mną!
|
| Wracaj!
|
| Fachowa robota.
|
| Poślemy drugą?
|
| Nie trzeba.
|